Na górze róże, na dole fiołki… Szczegóły Kategoria: Aktualności Opublikowano: wtorek, 03, marzec 2020 17:56 Super User Odsłony: 29989 14 lutego 2020 r. obchodziliśmy w naszej szkole Święto Zakochanych, popularnie zwane walentynkami. Na górze róże, na dole fiołki dzisiaj walentynki! A skoro tak, to pamiętajmy, że rozmowa o seksie i pytanie o zgodę na seks są czymś naturalnym i Róże Na Górze Fiołki Na Dole Jak Mi Się Nie Chce O Ja Pie*Dole - Kubek Z Nadrukiem - Koszulkowy, w empik.com: 40,00 zł. Przeczytaj recenzję Róże Na Górze Fiołki Na Dole Jak Mi Się Nie Chce O Ja Pie*Dole - Kubek Z Nadrukiem. Zamów towar z dostawą do domu! Nawet przedszkolaki uwielbiają rymowankę ,,na górze róże, na dole fiołki '' Największy wybór różanych bukietów znajduje się w internetowej hurtowni artykułów dekoracyjnych PM-M, posiadamy w stałej ofercie ponad pięćdziesiąt wzorów tych produktów. 0 views, 0 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Ciao Ciao Sophia: Na gorze róże ,na dole fiołki My się kochamy jak dwa Aniołki 236 views, 24 likes, 5 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Książnica Pomorska: Na górze róże, na dole fiołki no nie do końca fiołki, ale łąk kwietnych na Dworcowej ciąg dalszy Wgrane.pl - Róże na górze fiołki na dole - humor, smieszne filmy, gry, mp3, teledyski, reklamowki, filmiki, gry online, video, film, free itp. Migane Wiersze 2.0 - NA GÓRZE RÓŻE, NA DOLE FIOŁKI czyta Krzysztof Tyniec Migane Wiersze 2.44K subscribers Subscribe 28 4.7K views 1 year ago facebook.com/miganewiersze | www.miganewiersze.pl Jak skutecznie dostarczyć cerze kwiatowych, cennych składników? Kosmetolodzy wskazują na duet: kremy i hydrolaty. Na górze róże, na dole fiołki… czyli dziecięca wyliczanka, którą znamy z najcieplejszych wspomnień. Kojarzy się z beztroską, wakacyjnymi zabawami na łąkach i w ogrodach. PODUSZKA Z NADRUKIEM "NA GÓRZE RÓŻE NA DOLE FIOŁKI JAK MI SIĘ NIE CHCE O JA PIE*DOLE". Myślisz nad prezentem? Świetnie się składa, gdyż nasza poduszka na pewno przypadnie do gustu osobie, którą nią obdarujesz! Śmieszne połączenie grafiki i napisu z pewnością wywoła uśmiech na jej twarzy. SI5q87s. Himalaista Adam Bielecki mówi: „Wierzę w duchowość, choć jestem ateistą. Góry są dla mnie świecką formą metafizyki”1. Prawidłowym wyznawcom Wszechmogącego zdaje się, że oni posiadają duchowość, a niewyznawcy są jak zwierzęta. Zero duchowości, za to sto procent utylitarności: zwierzęta nadają się na kotleta, a niewyznawcy na mięso armatnie. Jeśli za duchowość uznamy przestrzeń bez granic, to dowolny człowiek może sobie korzystać z całej tej przestrzeni, żeglując po niej razem z lewiatanami, dokądkolwiek chęci i marzenia poniosą, kształtując w ten sposób siebie, stając się człowiekiem. Wyznawca zaś siedzi w klatce apriorycznych tez, uroszczeń, szantaży i lęków. Klatka może być złota, co nie zmienia faktu, że jest klatką. Zaś wyzwolenie się z jej spętań dla wielu skrytych marzycieli już jest myślą tak straceńczo odważną, że pierwej umrą na udar, niż się żyć podmiotowo i na własny rachunek, odważą. Gdy Jurek Owsiak powiedział: róbta, co chceta, biskupi i prawidłowi wyznawcy wpadli we wściekłość. Wewnętrzna wolność żeglugi przeraża bowiem niewolnika. A istnienie ludzi wolnych dezawuuje poważność istnienia biskupa. Spotkałem niedawno kolegę ze szkoły, który kupował kaszankę2. Tak mi mówi: stary, jak ja patrzyłem na moją żonę, która trzyma na rękach nasze dziecko i karmi je piersią, to miałem nieskończenie lepszą duchowość niż wtedy, kiedy mi proboszcz gadał o Wiecznie Dziewicy trzymającej na rękach Jezuska. Himalaista Bielecki trafnie mówi, ale nie całkiem. Metafizyka, duchowość niereligijna nie jest „świecką formą metafizyki”, ponieważ świecka duchowość nie jest duchowością mniejszą czy niższego rzędu od religijnej. Nie jest nawet równoległa. Jest dokładnie odwrotnie: duchowość bez stempla religii to pełnia, świat bez granic, a duchowość wyznawców jest jedynie jego częścią. A ponieważ zasadza się na fantazmacie (w lepszej wersji) lub oszustwie i szantażu (w bardziej prozaicznej) jest marniejszą częścią tej całości. Właściwie, jest „zwierzęca”, będąca lustrzanym odbiciem tego, co się wyznawcom wydaje w sprawie niewyznawców. I o tyle całkiem nietrafna, że liczne zwierzęta, co nauka coraz poważniej podejrzewa na podstawie silnych przesłanek, są istotami mającymi duchowość. Jak się popatrzy i posłucha niejednego biskupa albo papieża, jasne się staje, że to wieloryb jest istotą duchową. O czym informuje nas film „Wielki błękit”. Tanaka 1 „Polska The Times”. 2 Supermarket o przeważającym kapitale zagranicznym, w wielkim mieście nadmorskim o kosmopolitycznej tradycji od 1050 lat. Spacerowanie, które ogarnęło Polskę w związku z orzeczeniem neo-TK jest z kilku powodów budujące i zdrowe. Przywraca poczucie równowagi, między tym co kreowały media i politycy (w szczególności PiS, ale nie tylko), a czym było tzw. życie. Jałowe rozmowy w telewizyjnych studiach, pozorowane formy dyskusji i robienia widzom piany z mózgu. Moją ulubioną frazą debatującego chama, było powiedzieć kilka kłamstw i niedorzeczności (tak prymitywnych, że kłamiących rozumowi i logice kilkuletniego dziecka), a potem mając za nic opinię adwersarza, serwować zużytą frazę „z całym szacunkiem, ale…”. Tę swoistą figurę retoryczną stosuje wielu polityków rządzącego *** i jak niektórzy pamiętają były w tym zakresie mistrzynie i mistrzowie tej „zagrywki”. Wybyli do Brukseli i myślę, że nikt na serwowanie tego rodzaju tekstów im nie pozwala… więcej niż raz. Po prostu przestaje ich słuchać, bo wie i czuje, że nie zawierają krzyny poszanowania dla rozmówcy (szczególnie, gdy ma inne zdanie). Wróćmy jednak do naszego spacerowania… Spacerowanie wpłynie i już zmieniło język uprawiania dialogu politycznego. Dzisiaj wręcz go reanimuje nawet jeśli musimy przejść przez swoisty czyściec wulgaryzacji, który wielu boli i ”oburza” (a może oburza naprawdę?). Dziwi mnie trochę ta reakcja, bo po pierwsze, tym językiem mówi się (niestety) powszechnie i wystarczy wyostrzyć swój słuch (gdziekolwiek się jest), by ulubione bon mots linguae Poloniae vulgaris usłyszeć i sobie utrwalić. Jest i drugi skutek tej sytuacji. W czasach kompletnego zużycia znaczenia słów i emocji jakie z sobą niosą, to jedyny sposób na odzyskanie przez język (polski) znaczenia i emocjonalnej ekspresji. Zabili ją ci, którzy używając go z premedytacją odbierają mu jakikolwiek sens: wprost kłamią, poszukują kontekstu i używają dowolnie (w zależności do kogo i co mówią) lub czegoś nie to mieli na myśli, choć tak naprawdę mają gdzieś elementarną prawdę i wiarygodność. Poprawność językową zresztą też. Mozolnie wspinają się na szczyty swojej „erudycji”, gubią przypadki, końcówki deklinacyjne. Tymczasem w tym co mówią co mówią i jak to robią są po prostu pretensjonalni i nieporadni. Rzeczy i zdarzenia są dla nich tradycyjnie porażające, poza tym, iż nie dotyczy to bezmiaru ich niekompetencji i bezczelności, bo jak może ich porażać coś, czego nie ogarniają… Spacerowanie poza tym, że jest zdrowsze (w maseczkach oczywiście) od hipokryzji mówienia, że COVID 19 wygasł i nie jest już groźny, jest przypomnieniem, że każdy z nas nosi w sobie ową granicę, której żadnej władzy nie wolno przekraczać. Nie wolno zwalniać ludzi, pasąc się na publicznych stanowiskach i obdzielając je „swoimi”. Nie wolno deprawować porządku prawnego zamieniając tak na nie i nie na tak. Bulwersujące jest prywatyzowanie państwa, w którym partia, to państwo. Nic tu nie jest partii. Nieludzkie jest pozbawianie ludzi warsztatów pracy, bez dawania nadziei i konkretnych rozwiązań- co i kiedy się zmieni. Podłe i kłamliwe mówienie, że są szczepionki przeciw grypie, gdy ich nie ma. Po prostu NIE MA. I nieprawdą, jest że od powtarzania tego się pojawią. Nie ma ich. Wynik zero-jedynkowy. Nie da się tego słuchać, nie sięgając po słowa, jakie dzisiaj padają na ulicach. Spacerowanie jest oznaką przebudzenia, a nawet rewolucji, mówią niektórzy. Oby. Każda zmiana ma swój język. Ta wybrała ten wprost i na temat. Bez mówienia, że ktoś mija się z prawdą, że działa w imieniu całego narodu (co za arogancja zważywszy na wyniki ostatnich kilku wyborów i naturę demokracji). Ta przebudzenie mówi władzy – konsultuj ze mną sprawy, które wprost mnie dotyczą, dbaj o państwo, jakby jutro miało stanąć przed próbą o stokroć trudniejszą niż powstrzymanie pandemii. Są takie. Zapewniam. Ale mówi to zdobywając się na konieczną dzisiaj lakoniczność. A jeśli ktoś tego nie rozumie niech odejdzie lub ‘Na górze róże na dole…*) *(fragment jednego z transparentów widzianego w relacji TN24 w Kato) Treść dostępna po opłaceniu abonamentu Zaloguj się lub Wykup Sprawdź Wykup Anuluj Pełny dostęp na 360 dni za dostęp na 30 dni za do jednego artykułu na 7 dni za zł. Anuluj Przyszło nam żyć w bardzo dziwnych czasach. W czasach, gdzie ludzki rozsądek to cecha drugo albo nawet trzeciorzędna, w czasach, gdzie coraz rzadziej myśli się o innych a coraz więcej o sobie. A nasze życie w tych czasach okazuje się, że jest bardzo ciekawe. Jak w filmie mamy niespodziewane zwroty akcji, mamy napięcie, mamy nieprzewidywalny scenariusz i niestety coraz częściej mamy też kiepskich artystów. Nie można od nich oczekiwać, że będą wybitni w swojej roli, wszak są naturszczykami a nie wytrawnymi mistrzami sztuki tytułem wstępu. Nie będę już wspominał o cyrku, który fundują nam miłościwie panujący z ulicy Wiejskiej. Mam jednak wrażenie, że podobny cyrk bliższy mojemu sercu odbywa się przy ulicy Konopnickiej. Pewnie domyślacie się o czym piszę? Tak, chodzi mi o dwie kwestie - wygaszenie mandatu Naczelniczki ZHP i powtórne nieprzyjęcie do składu Rady Naczelnej instruktora Chorągwi Stołecznej. Żeby nie było, nie zagłębiałem się za bardzo w obie te kwestie. Wiem tylko tyle, ile usłyszałem od instruktorów, którzy są w sprawie bardziej ode mnie obeznani. Wiem tyle, ile przeczytałem na facebooku i w różnych oświadczeniach. Jestem niezaangażowany w tej sprawie. Jako ten, który jest tym „fiołkiem” na dole i nie skupia się na tym, co robią kolczaste „róże” na że sprawa z naczelniczką zaczęła się już wcześniej. Chcę pominąć powody, dla których Rada Naczelna podjęła taką decyzję. Pozostaje fakt, że w całej tej historii, chociaż nie dotyczy mnie bezpośrednio, czuję wstyd i zażenowanie. Czy członkowie rady pomyśleli, że komendanci szczepów i drużynowi będą musieli świecić oczami przed dyrektorami szkół i rodzicami za to, co dzieje się we władzach Związku? Czy pomyśleli, że o wygaśnięciu mandatu naczelniczki zadecydowała garstka - piętnaście osób?. Wreszcie czy druhowie uzurpatorzy pomyśleli o spytaniu o zdanie instruktorów, z którymi ów Związek tworzą i z którymi ponoć żyją w braterstwie i przyjaźni oraz działają we wspólnym interesie? Czy ja jestem w czymś gorszy od druhen i druhów, którzy zasiadają w Radzie Naczelnej, że tak zlekceważyli mój głos i nie dają szansy zapoznać się rzetelnie ze sprawą? Czy przedstawiciel Chorągwi Stołecznej, którego zresztą znam i uważam go za bardzo dobrego instruktora, jest w czymś gorszy od tej piętnastki (a właściwie fizycznie trzynastki, bo dwa głosy były głosami pełnomocników – gdyby ta dwójka uczestniczyłaby w obradach rady, może głosowałaby inaczej niż ich druh pełnomocnik)? A gdyby instruktor z Warszawy był wybrany, mógłby głosować jak czternaścioro członków rady – przeciw wygaszeniu Naczelniczce mandatu – i nie byłoby tego całego zamieszania? Pytań jest wiele. Nie mam pojęcia, kto mógłby nam wszystkim na nie odpowiedzieć. Ale coraz bardziej bycie instruktorem ZHP napawa mnie wstydem. Coraz bardziej widzę, że na szczytach liczą się jakieś niezbyt czyste zły jest czas, kiedy to wszystko się dzieje. Jesteśmy jako harcerstwo w głębokim kryzysie spowodowanym pandemią. Liczba członków topnieje. Na zbiórkach zdalnych jest po kilkoro harcerzy i zuchów. Nie funkcjonujemy normalnie a nasza władza, która powinna nam pomagać i robić wszystko, żeby skutki pandemii były dla nas jak najmniej odczuwalne, zajmuje się praniem brudów. Jak trzeba być bezmyślnym, żeby takie sprawy załatwiać w takim momencie. Jak trzeba być oderwanym od rzeczywistości, żeby nie pomyśleć o tych „fiołkach” na dole. Oczywiście członkowie Rady Naczelnej zapewne powiedzieliby, że przecież oni to zrobili dla nas wszystkich. Właśnie z myślą o dobru harcerstwa i w interesie zuchów, harcerzy i konsekwencji mamy z tego więcej problemów niż pożytku. Dlaczego rada nie mogła wcześniej przedstawić publicznie argumentów za wygaszeniem mandatu Naczelniczki przed całym ZHP? Dlaczego nie mogę poznać jawnie argumentów przemawiających za tym, że wspaniały instruktor mojej chorągwi nie może być w tej radzie? Dlaczego garstka instruktorów uzurpuje sobie prawo do podejmowania tak ważnych decyzji w imieniu całego Związku? Przecież już był zwołany Zjazd Nadzwyczajny, na którym miały być rozliczone władze naszej organizacji, nie tylko Naczelniczka ze swą Główną Kwaterą, ale i rada oraz komisja rewizyjna. Dlaczego go odwołano? Co kto komu obiecał? Gdzie jest obiecywana transparentność?Może tak się dzieje, że owa garstka nie ma racji? Może dlatego, że wyszłoby, że owa garstka dba o swoje interesy, a nie o interesy nas wszystkich? Nie mam pojęcia. Fakt jest taki, że historia o tym nie zapomni i że ludzie zawsze będą woleli kolorowe „fiołki” od „róż z kolcami”.My wszyscy będący „na dole” pracujemy dalej. Organizujemy czas wolny i zajęcia dla naszych podopiecznych. Wychowujemy ich w imię ideałów i wartości, takich jak braterstwo, równość, prawda, przyjaźń, uczymy ich, że z każdym trzeba rozmawiać i że wszyscy decydujemy o tym, jakie jest nasze harcerstwo. Może warto wyjść z ulicy Konopnickiej do ludzi? Może warto porozmawiać z drużynowymi i zapytać, co oni o tym myślą?Mam nadzieje, że ta cała sytuacja się unormuje. Chciałbym bardzo przestać świecić oczami przed najstarszymi harcerzami, przed rodzicami i dyrekcją szkół. Chciałbym umieć wytłumaczyć młodej kadrze, że chociaż jest częścią tego samego Związku, co Rada Naczelna, to tak naprawdę nie reprezentuje ona interesów wszystkich członków. Chciałbym, ale nie Jan Korkosz "Hebel"More stories from this publisher: Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-10-18 00:56:19 monika1216t Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-25 Posty: 37 Temat: Na górze róże, na dole fiołki a my się lubimy jak trzy aniołki...Witam wszystkich;) Piszę,aby poradzić się Was w sprawie mojego kolegi/przyjaciela. Otóż znajomość moja z Panem M. nie była nazwana związkiem, tylko luźnym kontaktem koleżeńskim, rozmawialiśmy dużo i o wszystkim,dawał znaki mi,że się mu podobam w jakiś tam sposób, dotykał, patrzył wciąż i przytulał przy wspólnym oglądaniu filmu. Ale Pan M. po tych 2 miesiącach kumpelstwa ,gdzie ja miałam kiedyś tam w niedalekiej przyszłości nadzieję na zmienę status z koleżanki na dziewczynę zrobił coś niewybaczelnego. Oświadczył mi,że mając przyjaciółkę ,do której nic wcześniej nie czuł przespał się z jest ona mężatką i zaprasza go do siebie wciąż od tej nocy, zrobiło mi się źle, wiadomo wyraziłam swoją obrazę z powodu jego zachowania i przestałam się odzywać. Ale.. Ale to co czuje, to nie miłość tylko chęć bycia przy nim, ale po tym incydencie dużo w moich oczach lokowanie uczuć w facecie ,który dopuścił się takiego czegoś i ma multum tych koleżaneczek ma sens? Ja myślę ,że nie ,ale czy nie warto raz się zdystansować i przeczekać .Co Wy drogie byście na moim miejscu zrobiły?Pozdrawiam i liczę na jakieś podpowiedzi 2 Odpowiedź przez oliwia9195 2015-10-18 10:05:30 oliwia9195 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-09-19 Posty: 1,100 Odp: Na górze róże, na dole fiołki a my się lubimy jak trzy aniołki... ja była na twoim miejscu, to uznałabym, że opatrzność czuwa nade mną i chroni mnie przed wpakowaniem się w dziadowską znajomość. Miałaś szczęście, że lowelas wysypał się przed tobą, zanim ty zdążyłaś się w nim zadurzyć. On z pewnością chwalił się przed tobą, jaki to z niego super samiec skoro nawet jakaś mężatka wydzwania za nim, a w kolejce do niego stoi cała grupa koleżanek pocierających kolanem o kolano na samą mysl o nim- kretyn. Myslał, że w ten sposób podbije swoją wartość rynkową w twoich oczach. Miał rzeczywiście sporo w tym racji, bo faktem jest, że lowelasi mają dość duże powodzenie u kobiet- wiesz te słynne kurwiki w oczach. Na kobiety działają tacy- żałosne, ale tak faktycznie nie pakuj się w to, bo dołączyłabyś do jego nie musisz przeczekiwać, bo niby co miałabyś przeczekać? Nawet jeśli on miałby niby zakochać się w tobie, bo weźmiesz go na przetrzymanie, to co dalej? On już zasmakował w babach, nawet nie wzdrygnął się, by bzyknąć jakąś mężatkę (pustak jakich wszędzie pełno, już nie wspominając o tej mężatce- daj sobie spokój), to czego to niby miałabyś spodziewać się po takim?Miałaś dużo szczęścia, że on był na tyle durny, że pochwalił ci się swoimi mów mu z jakiego powodu odrzuciło cię od niego, bo przy następnej dziewczynie on się wycwani i słowem się nie zająknie na temat swoich wyczynów i będzie zgrywał się na porządnego chłopaka. A tak dalej będzie kłapał dziobem i będzie wychwalał się, jaki to on bohater- może jakas kolejna mądra dziewczyna, jak ty na przykład, też kopnie go w rozpasany zad. Nie podawaj mu instrukcji pt "Jak rozbudzić wyobraźnię erotyczną u kobiety i wciągnąć ją do wyrka?" Niech on zachodzi w głowę o co ci właściwie chodzi. Ale dandys. Mnie tacy odrzucają na się z tego. 3 Odpowiedź przez Kamoa 2015-10-18 12:55:53 Kamoa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-21 Posty: 2,003 Odp: Na górze róże, na dole fiołki a my się lubimy jak trzy aniołki...nie ! 4 Odpowiedź przez josz 2015-10-18 18:24:55 josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: Na górze róże, na dole fiołki a my się lubimy jak trzy aniołki... oliwia9195 napisał/a: ja była na twoim miejscu, to uznałabym, że opatrzność czuwa nade mną i chroni mnie przed wpakowaniem się w dziadowską znajomość. Miałaś szczęście, że lowelas wysypał się przed tobą, zanim ty zdążyłaś się w nim zadurzyć. On z pewnością chwalił się przed tobą, jaki to z niego super samiec skoro nawet jakaś mężatka wydzwania za nim, a w kolejce do niego stoi cała grupa koleżanek pocierających kolanem o kolano na samą mysl o nim- kretyn. Myslał, że w ten sposób podbije swoją wartość rynkową w twoich oczach. Miał rzeczywiście sporo w tym racji, bo faktem jest, że lowelasi mają dość duże powodzenie u kobiet- wiesz te słynne kurwiki w oczach. Na kobiety działają tacy- żałosne, ale tak faktycznie nie pakuj się w to, bo dołączyłabyś do jego nie musisz przeczekiwać, bo niby co miałabyś przeczekać? Nawet jeśli on miałby niby zakochać się w tobie, bo weźmiesz go na przetrzymanie, to co dalej? On już zasmakował w babach, nawet nie wzdrygnął się, by bzyknąć jakąś mężatkę (pustak jakich wszędzie pełno, już nie wspominając o tej mężatce- daj sobie spokój), to czego to niby miałabyś spodziewać się po takim?Miałaś dużo szczęścia, że on był na tyle durny, że pochwalił ci się swoimi mów mu z jakiego powodu odrzuciło cię od niego, bo przy następnej dziewczynie on się wycwani i słowem się nie zająknie na temat swoich wyczynów i będzie zgrywał się na porządnego chłopaka. A tak dalej będzie kłapał dziobem i będzie wychwalał się, jaki to on bohater- może jakas kolejna mądra dziewczyna, jak ty na przykład, też kopnie go w rozpasany zad. Nie podawaj mu instrukcji pt "Jak rozbudzić wyobraźnię erotyczną u kobiety i wciągnąć ją do wyrka?" Niech on zachodzi w głowę o co ci właściwie chodzi. Ale dandys. Mnie tacy odrzucają na się z nic dodać, nic ująć. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

na górze róże na dole fiołki