Daily housekeeping. Non-smoking rooms. Safe. Heating. Conveniently located 1 mi from Los Angeles International Airport, this hotel offers an outdoor pool and an on-site bar and restaurant. It offers a free 24-hour airport transfer service. Free Wi-Fi is offered in all rooms at Holiday Inn Los Angeles - LAX Airport.
2700 Wilshire Blvd., Los Angeles, California 90057. The facilities are massive, with meditation zones, separate men's and women's floors, a full-service restaurant, a fitness room, and more. Read
1 Signal and Image Processing Institute, University of Southern California, Los Angeles, USA. 2 Signal and Image Processing Institute, University of Southern California, Los Angeles, USA; Neuroscience Graduate Program, University of Southern California, Los Angeles, USA. 3 Dept. of Computer Science, National Institute of Technology Warangal, India.
View 1 photos for 352 W Avenue 41, Los Angeles, CA 90065, a 3 bed, 4 bath, 1,946 Sq. Ft. single family home built in 1956 that was last sold on 09/12/2022.
Los Ángeles — El consulado de Honduras en Los Ángeles desarrollará una jornada sabatina para emitir gratis el Documento Nacional de Identificación (DNI), detalles que se incluyen en este
For Sale. $488,888. 1 bed. 735 sqft. 2.44 acre lot. 800 W 1st St Apt 2206. Los Angeles, CA 90012. Additional Information About 1911 W 2nd St, Los Angeles, CA 90057. See 1911 W 2nd St, Los Angeles
Derek took time not only to explain the food but also the history of DTLA, architecture, street art, and cultural events. The food stops on the tour were amazing. There was 7 places total with a range of food from pastries, pizza, tacos, Mediterranean, and BBQ.
Sí, el Consulado General conserva los DNI mientras se encuentren vigentes. Datos adjuntos. Creado el 07/01/2016 09:33 a.m. por Lisbeth Rosangel Antialon Quispe. Última modificación realizada el 07/01/2016 09:33 a.m. por Lisbeth Rosangel Antialon Quispe.
Request a tour(818) 437-2433. 2 Bedroom Houses for Rent in Los Angeles, CA. Welcome to this beautifully upgraded 2 bed, 2 bath main house with a total of 1,471 sqft. This property offers a modern kitchen, upgraded bathrooms, and a charming backyard with a patio perfect for en. $3,600/mo.
Things to Do in Los Angeles. Go celeb-spotting in Hollywood, or behind-the-scenes of your fave films at Universal Studios. Then, hit the beaches or Griffith Observatory for views for days. Top Things to Do in Los Angeles, California: See Tripadvisor's 770,552 traveller reviews and photos of Los Angeles tourist attractions.
u0j4. Spis treściGREAT WHITE – VENICE BEACHIPPUDO RAMEN – WEST HOLLYWOOD25 DEGREES – HOLLYWOODTE’KILA – HOLLYWOODGG’S BISTRO – LAGUNA BEACHPodobne wpisy Nie jesteśmy specjalistami od kuchni Los Angeles – spędziliśmy w mieście tylko 2 dni! Ale wiem jak to jest jak docieracie gdzieś i nie macie pojęcia, co i gdzie zjeść! My mamy kilka sprawdzonych miejsc – być może akurat będziecie w okolicy i przydadzą Wam się na śniadanie, obiad lub kolację 🙂 Miejsca, w których jedliśmy są rozrzucone po mieście, można zatem je bardzo dobrze powiązać ze zwiedzaniem różnych części Los ANGELES NASZ POST, CO ZOBACZYĆ W LOS ANGELES, ZNAJDZIESZ TU! GREAT WHITE – VENICE BEACH Zaczynam od mojego ulubionego miejsca i jednego z ulubionych podczas całej wyprawy po Stanach. To właśnie stamtąd pochodzi zdjęcie tytułowe (powyżej). Great White znajdziecie dwa kroki od plaży w Venice i fotogenicznego Venice Sign. Przyjemna knajpka, ale uwaga: spodziewajcie się tłumów! Stylistyka nieco hipsterska, jedzenie wygląda bardzo instagrammable, ale poza tym, że wygląda, również świetnie smakuje! Super bugery w świetnych maślanych bułkach, świetna kanapka z kurczakiem (Crispy Chicken Sandwich – 14$)– dzieciaki były zachwycone! Bardzo fajne bowle – zarówno wytrawne (np. z łososiem wędzonym), jak i owocowe smoothie bowle (np. blue smoothie bowl). Koniecznie też spróbujecie podawanych na sałacie Fish Tacos (15 $) – to chyba najlżejsze, a zarazem pyszne danie, które zjadłam podczas ponad 2 tygodni w Stanach. Menu opisywane jako kalifornijskie – na śniadanie znajdziecie Chia Pudding, Avocado Toast, różne bowle, ale jest też Breakfast Burrito i Ricotta Hotcakes z owocami i syropem klonowym dla fanów słodkich śniadań. Gdy czytam ich menu, aż żałujemy, że byliśmy tam tylko raz! Ceny śniadań: 13 – 18 dolarów. Bardzo duży wybór fajnych napojów – przeróżne kawy, smoothies matcha latte i inne cuda. Jest nawet Lavender Beet Latte – to mleko migdałowe z dodatkiem miodu lawendowego i … soku z buraków. Brzmi kosmicznie, prawda? Ostrzegam też, zwłaszcza, jeśli jesteście z dziećmi: pomimo, że dania są restauracyjne, nie fast foodowe, w Great White NIE MA TOALETY. My wybłagaliśmy wizytę w toalecie w hotelu naprzeciwko. ADRES: 1604 Pacific Ave, Venice, CA 90291 GODZINY OTWARCIA: codziennie PS. Zdjęcie wnętrza pochodzi ze strony restauracji – gdy my tam byliśmy było tak tłoczno, że musieliśmy walczyć o stolik z dwójką dzieci u boku i wózkiem, a nie robić fotki 😉 IPPUDO RAMEN – WEST HOLLYWOOD Jeśli jak my kochacie japońskie jedzenie, zajrzyjcie w Los Angeles na ramen w japońskiej sieciówce Ipuddo. Zajadaliśmy ich jedzenie w Japonii i zawsze się sprawdzało! Mają bardzo dobre rameny – zarówno delikatne Shiromaru, jak i pikantny i gęsty karaka (mój ulubiony!). Do tego sporo różnych przekąsek i idealnie przygotowane pierożki gyoza. U nas Jagoda od razu zamówiła dwie porcje pierożków i zjadła do ostatniego kawałka! Ceny ramenu: 15-17 dolarów. Przyjemne miejsce, stoliki w środku i na zewnątrz (przy niewielkiej ulicy). Jeśli zwiedzacie LA, Ipudo jest na trasie z Beverly Hills to np. Petersen Automotive Museum lub do Original Farmer’s Market – przyda się, by odbudować energię na dalsze zwiedzanie! ADRES: 8352 Santa Monica Blvd, West Hollywood, CA 9006 GODZINY OTWARCIA: pon – czw oraz / pt oraz / sob – nd PS. Ipuddo znajdziecie również w SANTA MONICA – przy 3rd Street Promenade 25 DEGREES – HOLLYWOOD To nasza śniadaniowa miejscówka w Hollywood. Jeśli właśnie od Hollywood zaczynacie zwiedzanie, wpadnijcie tu na Eggs Benedict (Łukasz mówi, że świetne i po 3 dniach wcale nie miał ich dość), Avocado Toast (na naprawdę smacznym chlebie) czy na French Toast podawane z truskawkami. W menu śniadaniowym znajdziecie też 25 degrees breakfast sandwich z jajkami, bekonem i serem cheddar, Huevos Rancheros (jajka podawane w stylu meksykańskim – na tortilli – z sosem, fasolą i awokado), pankejki, gofry, granolę czy owsiankę. Cena śniadania: 13 – 18 $. Czynne 24 h na dobę. Śniadania podawane są reszta w pozostałych porach, również w nocy. A jeśli nie śniadanie, to może burgery na obiad? Testowaliśmy je po przylocie i zdecydowanie dają radę! Spróbujcie Number Two z pieczonym pomidorem, burratą, pesto, chrupiącym prosciutto lub Number Three z serem Mezzo Secco, chipotle i awokado. 25 Degrees znajdziecie prawie naprzeciwko Chinese Theatre, tuż przy Walk of Fame. ADRES: 7000 Hollywood Blvd, Los Angeles, CA 90028 GODZINY OTWARCIA: codziennie, 24 H!!!! (PS. jak ja bym chciała mieć takie jedzenie 24 h w Warszawie!!!) PINK’S HOT DOGS To jeden z klasyków street foodowych w LA! Po te hot dogi stoi kolejka na godzinę stania, a w Google mają ocenę 4,5 z ponad 7700 opinii!! (aż tyle opinii rzadko kiedy się zdarza!) Nie wszystkie wersje nam smakowały, ale warto zajrzeć na ich chili hot dogs! To klasyka! Dodatkowo – będzie to jeden z tańszych posiłków w LA 😊 Zdjęć hot dogów brak – jedliśmy je po ciemku, na stojąco przy samochodzie, gdy dzieciaki odleciały po spacerze i szaleństwach na Venice Beach (jet lag dołożył do tego swoją cegiełkę). Pink działa w Los Angeles od 1939 roku – wtedy hot dogi zaczęli sprzedawać Państwo Pink. W mieście nadal czuć było oznaki kryzysu, a chili dogs od Betty z dodatkiem musztardy i cebuli kosztowały po 10 centów i sporo osób mogło sobie na nie pozwolić. To właśnie tego chili doga musicie spróbować – to klasyka! W menu znajdziecie też polski akcent – są Polish Dogs oraz Chicago Polish Dogs – przyznam, że te smakowały nam mniej niż wersja podstawowa. ADRES: 709 N La Brea Ave, Los Angeles, CA 90038 GODZINY OTWARCIA: pon – czw / pt – sob / nd TE’KILA – HOLLYWOOD Miejscówka na meksykańskie. Znalazłam ją na liście najlepszych meksykańskich restauracji w LA – moim zdaniem idealnie nie jest, ale ich guacamole to chyba jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek jadłam! Świetne nachos.. bardzo dobre tacos al. Pastor! Reszta dla Was do przetestowania 😊 W menu meksykańskie klasyki – tacos, quesadilla, fajitas, itd. PS. Dobre miejsce na wieczór i drinki! ADRES: 6541 Hollywood Blvd, Los Angeles, CA 90028 GODZINY OTWARCIA: codziennie GG’S BISTRO – LAGUNA BEACH Rzutem na taśmę, gdy już post był prawie gotowy, a my prawie w trasie na lotnisko z kierunkiem Floryda 😉 Laguna Beach to przyjemna miejscowość w Orange County na obrzeżach Los Angeles. Fajne miejsce na weekendowe plażowanie, bo spokojniejsze niż popularne Venice Beach. Tuż przy plaży znajdziecie też super plac zabaw dla dzieciaków. Na jedzenie planowaliśmy iść po pięknie położonej The Cliff, ale okazało się, że w sobotę to 2 godziny (!!!) czekania! GG’s Bistro znaleźliśmy przypadkiem, ale okazało się naprawdę smaczne! Ja wzięłam Kofte Plate, Łukasz Iskender Kebab i była to przyjemna odmiana od amerykańskiego jedzenia, które dominowało w ostatnich 2 tygodniach 🙂 Tureckie wyszło im naprawdę nieźle!!! W menu są też makarony – dzieciaki wybrały Pesto & Shrimps i byl naprawdę świetny! 🙂 A Laguna Beach sprawiła, że miło spędziliśmy czas w oczekiwaniu na wieczorny lot 🙂 ADRES: 540 S Coast Hwy #108, Laguna Beach, CA 92651 GODZINY OTWARCIA: pon – sob / niedziela PS1. Podrzućcie Wasze sprawdzone miejscówki w Los Angeles i okolicach 🙂 dajcie znać w komentarzach – na pewno osobom, które tam się wybierają, przydają się sprawdzone miejsca! PS2. Podczas całej naszej podróży do Stanów wspiera nas Diners Club – korzystamy z ich karty płatniczej, jak również z ubezpieczenia przy karcie dla całej rodziny – jeśli dużo podróżujecie i szukacie ubezpieczenia, koniecznie zajrzyjcie TU, by poznać szczegóły. A jeśli zdecydujecie się na kartę, koniecznie skorzystajcie z tego LINKA i z promocyjnej ceny 🙂
Trasa wzdłuż wybrzeża, z San Francisco do Los Angeles, potocznie zwana Highway One (to w rzeczywistości zbiór dróg o różnych nazwach), jest jedną z popularniejszych w słonecznej Kalifornii, uwielbianą zarówno przez miejscowych jak i przyjezdnych. Wiedzie z jednego sławnego miasto do drugiego sławnego miasta. Szaleje przy Pacyfiku, snuje się przez gęsty las, zwalnia w zaspanych wioskach. To dobry wybór zarówno dla energicznych poszukiwaczy przygód, jak i dla tych którzy wolą dostojniejsze, powolne zwiedzanie. Można ją przejechać w jeden dzień (to w końcu niecałe tysiąc kilometrów) i… nie zobaczyć nic. Na wycieczkę najlepiej poświęcić przynajmniej sześć dni. Nasz wyjazd do Kalifornii był totalnie spontaniczny (zdecydowaliśmy się będąc na Hawajach), a jeszcze bardziej spontaniczna była decyzja o przejechaniu trasy z San Francisco do Los Angeles kamperem. Udało nam się znaleźć tzw. relokację – mieliśmy pięć dni na road trip, a wypożyczenie auta kosztowało nas pięć dolarów dziennie. Paliwo… było w cenie. Ofertę znaleźliśmy na stronie a więcej o relokacjach, z których korzystamy regularnie, znajdziecie tutaj. W podróż pojechaliśmy w październiku i to zdaje się być idealny miesiąć na pokonanie tej trasy. Jak zorganizować wycieczkę z San Francisco do Los Angeles (lub z Los Angeles do San Francisco) wzdłuż wybrzeża i co zobaczyć po drodze – mamy dla was plan na sześć dni. Trasa z San Francisco do Los Angeles w tydzień Dzień 1: San Francisco Dzień 2: San Francisco – Half Moon Bay – Santa Cruz – Seacliff State Beach Dzień 3: Seacliff State Beach – Big Sur – Morro Bay Dzień 4: Morro Bay – Santa Barbara – Malibu Dzień 5: Malibu – Santa Monica – Los Angeles Dzień 6: Los Angeles Obejrzyj film z naszej podróży i śledź nas na Youtubie! DZIEŃ 1: San Francisco San Francisco to jedno z większych miast Kalifornii i jedno z najbogatszych miast w Stanach. Jest pięknie położone – otoczone wodami oceanu i rozsiane na stromych wzgórzach. Napewno może oczarować – architekturą (starą i nową), wyluzowaną atmosferę (zapach marihuany wdziera się każdy zakątek) i świetną kuchnią (to raj dla miłośników dobrych knajp), ale – może też rozczarować – trudno nie zauważyć dużej ilości bezdomnych. Przeczytaj o naszych wrażeniach z San Francisco tutaj. Atrakcje Cable Cars. Przejażdżka zabytkową kolejką linową-torową powinna być obowiązkowa i to nie tylko ze względu na widoki, ale także z szacunku dla własnych nóg – tu naprawdę wszędzie jest pod górkę (albo z). Golden Gate Bridge. Najładniejsze ujęcia mostu Golden Gate można złapać z punktów widokowych rozsianych w Golden Gate National Recreation Area. Najlepiej być tu o wschodzie lub zachodzie słońca. Warto zejść w dół, na plażę i zerknąć na konstrukcję z tej perspektywy. Wzgórza Twin Peaks. Najładniejsza, nocna panorama miasta rozciąga się ze wzgórz Twin Peaks. Zawsze jest tu tłoczno i nieco chłodniej niż w mieście. Mission District. W dzielnicy Mission District jest bardzo meksykańsko i kolorowo. Można udać się na spacer szlakiem street artu i złapać doskonałą kawę albo lunch. Noclegi Kemping: Vista Point przy Golden Gate Bridge. Na parkingu Vista Point, który znajduje się zaraz przed wjazdem na most (jadąc w kierunku centrum) można zaparkować kampera na maksimum osiiem godzin i przespać się zupełnie za darmo z pięknymi widokami. W poszukiwaniu noclegów, polecamy skorzystać z aplikacji WikiCamps. Średni: San Remo Hotel. W San Francisco nie łatwo o tani, dobry hotel w przyjemnej dzielnicy. San Remo Hotel ma dobre opinie. Luksusowy: Casa Madrona Hotel and Spa. Bolesna prawda jest taka, że większość hoteli w San Francisco dostępnych na oferuje nocleg od $250 wzwyż za pokój, więc w luksusach można przebierać. Nam podoba się Casa Madrona Hotel and Spa w pobliskim Sausalito. DZIEŃ 2: San Francisco – Half Moon Bay – Santa Cruz Już wyjeżdżając z San Francisco, warto trzymać się wybrzeża. Half Moon Bay Half Moon Bay to region i miasteczko położone nad oceanem, na południe od San Francisco, zaraz za granicami miasta. Można znaleźć tu ładne plaże i ciekawe szlaki spacerowe. Można posurfować, popływać kajakiem i pojeździć konno. W sezonie można wybrać się na wycieczkę, obserwować migrujące wieloryby. Żałuję, że nie starczyło nam czasu, żeby tam zajechać. Napewno warto. Santa Cruz Santa Cruz od razu nas oczarowało. Ma po prostu „ten” wyluzowany klimat! Nie wiem, jak to się stało, ale w tej małej i przecież nudnej miejscowości wypoczynkowej spędziliśmy prawie cały dzień. To turystyczne miasteczko, pełne pensjonatów i hoteli (knajpek, przynajmniej tych dobrych, nie ma aż tak dużo) z ładnym, klifowym wybrzeżem. Warto przespacerować się długim molem, pod którym odpoczywają hałaśliwe lwy morskie i foki – ich charakterystyczne jęczenie słychać już z daleka (jest możliwość zejścia na dół i zobaczenia zwierzaków z bliska). Przy wybrzeżu rozciąga się popularny Boardwalk, a tam wesołe miasteczko. Main Beach to idealne miejsce dla tych, którzy lubią obserwować ludzi i dla surferów. Palmy się gają tu chmur – szczególnie jedna. Noclegi Kemping: Seacliff State Beach Camping. Na noc zatrzymaliśmy się na kempingu tuż za Santa Cruz, przy plaży Seacliff. To miejsce przygotowane dla kamperów (zwanych w Stanach RV) – stoją zaparkowanie równiutko tuż pod klifami. Widoki były świetne, szczególnie o zachodzie słońca. Średni: Harbor Inn. Przyjemne, urządzone w nieco staroświeckim stylu, miejsce noclegowe. Luksusowy: Rio Vista Suites Santa Cruz. Nocleg w klasycznym, kalifornijskim domu. Czego chcieć więcej? DZIEŃ 3: Santa Cruz – Big Sur – Morro Bay Monterey Z samego rana podjechaliśmy do równie popularnych jak Santa Cruz miasteczek Monterey i Carmel-by-the-Sea, ale tłumy (to była sobota) skutecznie nas odstraszyły. Nie było, gdzie zaparkować, nie było szans na spacer w spokoju. Szkoda, bo podobno ładnie tu… Pewnie warto wybrać się w tygodniu i na pewno trzeba unikać świąt. Big Sur Niedaleko za Carmel zaczyna się najbardziej krajobrazowa droga i zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy San Francisco-Los Angeles. Wijąca się jak szalona serpentyna, klify, raz wyższe, a raz niższe, plaże, wodospady i gigantyczne drzewa – region Big Sur, to miejsce, gdzie ląd spotyka się z oceanem. Po widoki jak pocztówki warto zatrzymać się w: – Garrapata State Park – Bixby Bridge, Creek Bridge i inne mosty – Pfeiffer Beach – McWay Falls – Ragged Point Ważne: położenie miejsc sprawdźcie na mapie wcześniej i dobrze zaplanujcie sobie trasę. O zasięgu w telefonie można tu pomarzyć. Po drodze nie ma również wiele miejsc noclegowych czy restauracji, a sama droga jest kręta, męcząca i często zatłoczona. Morro Bay Miasteczko Morro Bay bardzo przypadło nam do gustu. Dojechaliśmy tam po zmroku i kompletnie nie spodziewaliśmy się porannego widoku – główną atrakcją Morro Bay jest potężna góra/skała, która wyrasta spod powierzchni wody niedaleko od brzegu. Często okolica spowita jest gęstą mgłą. W Morro można dobrze zjeść, obkupić się w pamiątki i odpocząć przy powiewach chłodnej bryzy. W porcie odpoczywają lwy morskie. Noclegi Kemping: Morro Dunes RV Park. Na noc zatrzymaliśmy się w Morro Dunes RV Park, zaraz przy wodzie. To po prostu spory parking dla kamperów i przyczep. Nic szczególnego, ale ma czyste łazienki i dobre położenie. Średni: Pleasant Inn. Motel Pleasant Inn wygląda bardzo obiecująco. Zachęcają też opinie klientów. Luksusowy: J Patrick House Bed and Breakfast Inn. Ten bed and breakfast położony jest jakieś trzydzieści kilometrów od Morro Bay, w Camria, i wygląda jak leśni domek z amerykańskich filmów. Cudo! DZIEŃ 4: Morro Bay – Santa Barbara – Malibu Całe przedpołudnie spędziliśmy w Morro Bay i chętnie zostalibyśmy tu na dłużej, bo energia miasteczka pasowała do naszej, ale czas naglił (to zdecydowanie minus relokacji) i trzeba było się spieszyć. Santa Barbara Do Santa Barbara dotarliśmy na późny lunch. Santa Barbara to drogie i raczej ekskluzywne miasto, lubiane przez tych pracujących w Hollywood – w końcu jest stąd już blisko do Los Angeles. Jest tu mnóstwo knajpek, knajpeczek, sklepów, sklepików, salonów i butików. Są dobre hotele i bardzo dobre hotele. Jest ładna plaża i promenada wysadzona palmami. Okolice Santa Barbara promowane są często jako „Amerykańska Riviera”, doskonale rozumiemy czemu. Tak, jest tu tak jak na pocztówkach. Malibu Malibu przyklejone jest do Los Angeles. Słynie z boskich plaż, pięknych widoków i popularności wśród gwiazd – niejeden aktor czy piosenkarka ma tu… willę. Plaże faktycznie są, ale czy ja wiem czy takie „boskie” – raczej wąskie i skromne, ale faktycznie dobrze zagospodarowane. Samo Malibu leży na skraju autostrady i to zdecydowanie nam się nie spodobało. Za to wypasione domy robią wrażenie (szczególnie te tuż przy brzegu i na szczytach wzgórz)! Noclegi Kemping: pomiędzy Santa Barbara a Malibu jest kilka parków narodowych, a w nich kempingi. Są też tzw. RV Parks, często wciśnięte między jezdnię, a plażę, przypominające raczej parkingi. Średni: w okolicy trudno liczyć na noclegi w przystępnych cenach… Luksusowy: w luksusach za to można przebierać. DZIEŃ 5 i 6: Malibu – Los Angeles Los Angeles Może przez to, że długo pracowałam w telewizji i przy filmach, od zawsze marzyła się mi wizyta w Hollywood. Sam był tu już wcześniej i nie był absolutnie podekscytowany naszą wizytę, a wręcz odwrotnie – Los Angeles zupełnie nie przypadło mu do gustu i tym razem nie spodziewał się pozytywnych zaskoczeń. Los Angeles to jedno z tych miast, którego obraz wymalowały nam seriale i filmy lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (więcej na ten temat przeczytasz w tekście „Ameryka (nie)jest super”). Los Angeles jest zupełnie inne niż to z naszych wyobrażeń – wiecznie zakorkowane, pełne szalonych kierowców, przestępczości i bezdomnych. Ale… Są tu też gwiazdy w chodniku, napis „Hollywood” na wzgórzu, teatr, gdzie wręcza się Oscary i wypasione Beverly Hills. Mimo wszystkich wad (a myślę, że LA ma ich wiele), warto odwiedzić to miasto i zobaczyć owe kontrasty. Warto zobaczyć „miasto upadłych aniołów”. Atrakcje Warner Bros. Studios. Wizyta w studiach filmowych i zajrzenie do hal, gdzie powstają wielkie, hollywodzkie produkcje i popularne seriale to fajne przeżycie. Downtown. To downtown, czyli centrum miasta, turyści podobno nie powinni się wybierać, bo jest tu bardziej niebezpiecznie niż ciekawie. Ale my polecamy, żeby zobaczyć drugą (a może pierwszą?) twarz miasta. IN-N-OUT. In-n-out to regionalna sieć fast foodów. Koniecznie zajrzyjcie na hamburgera i frytki w prawdziwie amerykańskim stylu. Hollywood Walk of Fame. Główna ulica Hollywood, czyli Aleja Gwiazd, to totalny kicz. Ma w sobie jednak jakąś magię. Widoki ze wzgórz. Warto przejechać się na wzgórza Hollywood (niekoniecznie pod sławny znak) i stąd zobaczyć panoramę miasta. Uwaga na spijanych kierowców i kręte drogi. Noclegi Przy wyborze noclegu w Los Angeles bardzo ważna jest lokalizacja – tu naprawdę, wszędzie i zawsze, są korki. Na szczęście wybór jest ogromny. My zatrzymaliśmy się u znajomego, który był także naszym lokalnym przewodnikiem. Dużo przydatnych informacji o podróżach po Kalifornii znajdziecie na blogach TroPiMy oraz Ja i On. We wpisie pojawiają się linki afiliacyjne – jeśli zarezerwujecie którykolwiek z noclegów, klikając w link z naszej strony, dostaniemy od tego niewielki procent. Wy NIE ponosicie żadnych dodatkowych kosztów.
Los Angeles – kolebka amerykańskiej kinematografii. Wszyscy fani kina i seriali chcą zobaczyć to miasto spełnionych marzeń, wielkich karier aktorskich i American Dream w czystej postaci. I wiecie co? Nie bardzo jest co oglądać. Amerykę Dla Geeka zaczęliśmy właśnie w LA. I z perspektywy czasu widzę, że to był bardzo dobry pomysł. Gdyby to było ostatnie miejsce przed powrotem do domu, chyba zrobiłoby na mnie gorsze wrażenie. Nie oszukujmy się – w Los Angeles warto być – ale prawdopodobnie raz wystarczy. Nie chodzi o to, że miasto samo w sobie jest złe. Ale trochę rozczarowuje i w USA jest mnóstwo dużo piękniejszych miejsc wartych odwiedzenia. No dobra, ale skoro raz w Los Angeles być trzeba, to co wtedy zobaczyć? Hollywood Walk of Fame, czyli Aleja Gwiazd Być w LA i nie widzieć Alei Gwiazd w Hollywood? Niedopuszczalne. Ale nie rezerwujcie na nią zbyt wiele czasu – to po prostu zwyczajna ulica z chodnikiem, na którym znajdują się gwiazdy z nazwiskami znanych osób. I tyle. Serio, nic specjalnego, fajnie zobaczyć, ale bez przesady. Warto dojść do Dolby Theatre – to tutaj odbywa się ceremonia rozdania Oskarów. W środku, przy schodach, na których wszystkie aktorki próbują nie przewrócić się w niebotycznie wysokich szpilkach, znajdują się kolumny z tytułami filmów, które zdobyły Oscara w poszczególnych latach. Tuż obok znajduje się Chinese Theatre, przed którym warto zatrzymać się chwilę dłużej. Przed wejściem jest niewielki placyk, na którym znajdziecie płyty z odciskami dłoni i stóp gwiazd. Warto poszukać swoich ulubieńców. My oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie wyszukania odcisków „stóp” robotów R2D2 i C3PO z Gwiezdnych Wojen, Przemek natomiast porównywał rozmiar dłoni z odciskiem Mela Brooksa (reżyser „Płonących siodeł” – zapamiętajcie tę nazwę w kontekście nadchodzących wpisów i „Kosmicznych jaj” – bardzo udanej parodii Gwiezdnych Wojen właśnie). Załoga Apollo XI – Ci którzy pierwsi stanęli na Księżycu. Reklama dźwignią handlu: 1000 pięknych kobiet i 3 brzydkie. Aleja Gwiazd Gwiezdne Wojny! Hollywoodzkie suweniry Napis Hollywood z bliska Ikona Los Angeles. Z naszych informacji wynika, że teren wokół samego napisu jest ogrodzony i nie da się na niego wejść. Ale jeśli szukacie idealnego miejsca na zrobienie zdjęcia wystarczająco blisko wklepcie w GPS adres: 3000 Canyon Lake Drive, Hollywood i voila! Warto wspomnieć, że vis-à-vis jest bardzo przyzwoity widok na panoramę miasta. Więcej ciekawych miejsc, z których dobrze widać Hollywood Sign znajdziecie u Pawła z bloga Interameryka. Studio filmowe Zdecydowanie najfajniejszą rzeczą, jaką możecie zrobić w Los Angeles jest wizyta w studiu filmowym. Do wyboru są co najmniej trzy: Paramount Pictures, Sony Pictures Studios (tu możecie zobaczyć kampera z serialu Breaking Bad) i Warner Bros. Studios. My wybraliśmy Warner, głównie dlatego, że to tam można zobaczyć plan filmowy Central Perk z serialu Przyjaciele i usiąść na słynnej kanapie. To znaczy można byłoby, gdyby akurat ten plan nie był w remoncie (tak, takie rzeczy przytrafiają nam się cały czas). Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: byliśmy na planie The Big Bang Theory! I udało nam się to tylko dlatego, że była przerwa w zdjęciach pomiędzy sezonami. Nasza wycieczka trwała około 2 h i kosztowała 54 USD od osoby. W tym czasie razem z zakręconą przewodniczką zjechaliśmy studio pojazdem przypominającym 10-osobowego meleksa. Podczas wycieczki można zobaczyć między innymi typową amerykańską ulicę, która saute nie ma w sobie nic charakterystycznego. Dopiero na czas nagrywania scen do konkretnego filmu pojawiają się na niej latarnie, hydranty, samochody, kosze na śmieci, czy ławki, a także szyldy i witryny sklepów i restauracji – dobrane w taki sposób, aby pasowały do epoki, w jakiej toczy się akcja filmu, serialu, czy reklamy. Jakże łatwo wszyscy dajemy się na to nabierać. Zwiedziliśmy także rekwizytornię, w której filmowcy wybierają spośród 5000 rekwizytów te, które zagrają w ich filmie. Oraz wystawy poświęcone Batmanowi (w tym wszystkim pojazdom, które grały w tym filmie) i Harremu Potterowi (tak, jest Tiara Przydziału!). Obecnie wycieczka jest jeszcze bardziej epicka. Za 64 USD dostajecie to, co my powyżej + 45 minut na nowo-otwartej interaktywnej wystawie Stage 48: Script-To-Screen, gdzie zobaczycie wspomnianą wcześniej kanapę z Przyjaciół („remont” zakończony, echhh) oraz plan filmowy Dwóch i pół. Ekstra! Na planie The Big Bang Theory nie można było robić zdjęć, ani nagrywać filmów. Nie można było także wejść na schody na planie korytarza budynku, w którym mieszkają Penny, Leonard i Sheldon. Na nic nie zdało się moje mistrzowskie wykonanie oczu kota ze Shreka połączone z błagalnym „pleeeeeaaaseeee”. Ale za to mamy kilka ciekawostek dla fanów serialu: Wszystkie odcinki pod względem naukowym konsultuje profesor z pobliskiego uniwersytetu. Dostaje on scenariusz z pustymi miejscami opatrzonymi komentarzem „insert science here” ( tłum. „tutaj wstawić coś naukowego”). Podobno profesor czasami żartuje ze swoich studentów i na testach pojawiają się do rozwiązania zadania, które w ostatnim odcinku serialu były na tablicy umieszczonej np. za plecami Sheldona. Cudowne! Nasza przewodniczka, jako wielka fanka TBBT z pamięci wyrecytowała nam zasady Rock, Paper, Scissors, Lizard, Spock, czyli mocno rozszerzonej wersji „papier, kamień, nożyce”. Podobno scena z Jimem Parsonem, w której recytuje zasady tej gry była powtarzana mnóstwo razy, bo Jim bez przerwy się mylił. Podczas nagrywania na scenie obecna jest widownia – jeśli nie śmieje się z danego żartu, ten konkretny fragment scenariusza jest przepisywany na bieżąco! Śmiech widowni, który słychać w tle jest autentyczny. Chyba, że wśród widzów na żywo trafi się ktoś z bardzo „wyróżniającym się” śmiechem, który za bardzo odwracałby uwagę od tego, co dzieje się na scenie. Wtedy mikrofon zbierający odgłosy z tej części widowni jest wyłączany. Ale nikt nie mówi tego głośno. Tumbler z Batmana Wystawa samochodów grających w Batmanie Superman Rekwizytornia Rekwizytornia – pianino, które grało w serialu Casablanca Gumowa krew i gumowy kij – tak to wygląda! Fotel z Matriksa The Big Bang Theory Harry Potter Słynny strój Jokera Batman Wejście do Warner Bros Studios Tak wygląda wnętrze budynków, wykorzystywanych w studio – nie ma sufitu, ale tam podwiesza się m. in. oświetlenie Typowa amerykańska ulica w studiu – grała w wielu filmach Typowa amerykańska ulica w studiu – prawie nie widać, że drzwi o okna są tylko namalowane, co? Powiewające zasłony – mistrz! Okoliczne plaże W okolicach Los Angeles jest mnóstwo miejsc dobrych do plażowania. Warto wybrać się na chociaż jedną plażę, żeby poczuć ten kalifornijski klimat znany choćby ze Słonecznego Patrolu. Polecamy szczególnie wieczorny spacer po plaży przy zachodzącym słońcu. Wtedy budki ratowników są już puste i można poczuć się przez chwilę jak Micz Bjukanon, można nawet pobiegać w zwolnionym tempie, zarzucając tym i owym. My byliśmy akurat w Venice Beach, ale do wyboru macie jeszcze np. Long Beach, albo Santa Monica, o której więcej możecie przeczytać w poście z trasy w stronę San Francisco. Rada: Dojeżdżając do plaży w Venice jedźcie do samego końca – tuż przy plaży jest duży parking, na którym za 5 USD zostawicie auto. Wieczorem jest tam dużo wolnych miejsc. Moczenie stóp w Pacyfiku Plaża w Venice To moje ulubione zdjęcie A po plaży piwo na deskorolce California Science Center Jeśli z jakiegoś powodu miałabym wrócić do LA to właśnie po to, żeby pójść do tego centrum. Znajduje się tu prom kosmiczny Endeavour! Bardzo dobrze wspominamy naszą wycieczkę na przylądek Canaveral na Florydzie, gdzie oglądaliśmy prom Discovery. Oglądanie z bliska maszyn, które były w kosmosie to przeżycie nie z tej ziemi – nie przegapcie tego! (hmmm, ten żart jest jak koszula z krótkim rękawem na weselu – wygodny, od razu przychodzący na myśl, ale jednak… niesmak pozostaje 😉 ). Disneyland i Universal Studios Jeśli macie przynajmniej jeden dodatkowy dzień i lubicie parki rozrywki idźcie do Disneylandu albo Universal Studios Hollywood. Disneyland do klasyka, zabawa gwarantowana w każdym wieku (chociaż tam pewnie lepiej wybrać się z dziećmi), a w Universalu byliśmy na Florydzie i było fantastycznie! To typowy park rozrywki, nie tylko dla najmłodszych, a na niektóre atrakcje trzeba być naprawdę całkiem dużym. Griffith Observatory i Walt Disney Concert Hall Gdybyśmy byli w Los Angeles dłużej na pewno odwiedzilibyśmy obserwatorium – samo w sobie musi być bardzo ciekawe, ale ponadto ze wzgórza, na którym się znajduje roztacza się najlepszy widok na LA. A w centrum miasta chętnie obejrzałabym Walt Disney Concert Hall – ten metalowy budynek wygląda kosmicznie! I mała prywata od Przemka – SIGGRAPH SIGGRAPH to największa na świecie konferencja dotycząca grafiki komputerowej. Organizowana jest co roku, raz na 2-3 lata odbywa się w Los Angeles (inne miejscówki to Vancouver, Anaheim i San Diego). Tak się składa, że tegoroczna edycja odbywająca się właśnie w LA zaczyna się już za parę dni – 9-13 sierpnia. W Los Angeles zatrzymaliśmy się w Friendship Motor Inn i było bardzo przyzwoicie. Hotel/motel znajduje się w Koreatown, raczej spokojnej dzielnicy, relatywnie niedaleko od centrum, plaż w Venice Beach i Santa Monica, Hollywood i studia Warner Bros. Przy wyborze hotelu warto popatrzeć na googlemaps i sprawdzić ile czasu o konkretnej godzinie zajmie Wam dojazd z hotelu do miejsc, które chcecie odwiedzić – LA bywa zakorkowane. Bawcie się dobrze w Los Angeles! edit Zapraszamy na vloga z naszego pierwszego dnia w USA, czyli zwiedzania Los Angeles:
Autor Wiadomość Temat postu: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #1 Wysłany: 21 Cze 2017 12:02 Rejestracja: 12 Sty 2016Posty: 20Loty: 56Kilometry: 116 334 Cześć wszystkim!Na przełomie października i listopada tego roku, będę miał przyjemność spędzić 16 nocy w Los Angeles. Tylko..no właśnie, nie jestem pewien czy to dobry pomysł Z wielu źródeł jak i opinii słyszałem, że Los Angeles jest miastem w którym wystarcza spędzić max kilka dni, a pobyt na +- dwa tygodnie to marnotrastwo fakt spowodował, że zacząłem zastanawiać się nad reorganizacją planu..Wielka prośba do Was o rady, jak zaplanować 16 dni pobytu w Kalifornii, jak wy byście to zrobili, zeby wycisnąć z tej przygody myślałem o pakiecie 8+8 (LAX i SFO), ale to niewielkie urozmaicenie.. Na pewno chcielibyśmy objechać okoliczne miejscowości w LAX (Malibu, Santa Monica etc), zobaczyć choć na 1 dzień Las Vegas, Wielki Kanion też nie byłby głupim pomysłem.. Tylko jak to zrobić.. Oczywiście planujemy wynająć bardzo wdzięczny za wszelkie rady i pomysły, czasu coraz mniej i należałoby się rozejrzeć za jakimś spaniem Pozdrawiam, Dreszcz Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #2 Wysłany: 21 Cze 2017 12:12 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 Jeśli to podróż służbowa to rozumiem, ale jeśli jedziesz na wakacje i planujesz pobyt w LA dłużej niż dwa dni, to chyba postradałeś zmysły. Poczytaj podobne tematy. California, Nevada, Utah i Arizona to cudowne miejsca. W skrócie, wypożyczasz auto i jeździsz sobie po tych stanach i forum. Wszystko opisane setki razy. Tutaj masz relacje, ale jest pełno tematów w których omawiane są plany objazdówek i co warto zobaczyć. stany-stany-fajowa-jazda-po-zachodzie,210,97168kalifornia-w-dwa-tygodnie,210,96759roadtrip-po-zachodzie-usa-ndash-10-parkow-narodowych-w-miesiac,210,105760zachod-usa-2016-california-nevada-arizona-utah,210,97492usa-zachod-2016-piec-w-jednym,210,93905od-a-do-z-kalifornia-i-nevada,210,90509usa-roadtrip-2015-nevada-arizona-utah-california,210,83199i wiele wiele innych Góra Dreszcz Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #3 Wysłany: 21 Cze 2017 12:26 Rejestracja: 12 Sty 2016Posty: 20Loty: 56Kilometry: 116 334 kontrol napisał(a):Jeśli to podróż służbowa to rozumiem, ale jeśli jedziesz na wakacje i planujesz pobyt w LA dłużej niż dwa dni, to chyba postradałeś zmysły. Poczytaj podobne tematy. California, Nevada, Utah i Arizona to cudowne miejsca. W skrócie, wypożyczasz auto i jeździsz sobie po tych stanach i forum. Wszystko opisane setki razy. Tutaj masz relacje, ale jest pełno tematów w których omawiane są plany objazdówek i co warto zobaczyć. stany-stany-fajowa-jazda-po-zachodzie,210,97168kalifornia-w-dwa-tygodnie,210,96759roadtrip-po-zachodzie-usa-ndash-10-parkow-narodowych-w-miesiac,210,105760zachod-usa-2016-california-nevada-arizona-utah,210,97492usa-zachod-2016-piec-w-jednym,210,93905od-a-do-z-kalifornia-i-nevada,210,90509usa-roadtrip-2015-nevada-arizona-utah-california,210,83199i wiele wiele innychHej, wielkie dzięki za ten post!Na pewno przejrzę linki które tu dodałeś, ale tak sobie myśle, że raczej nie interesuje mnie objazdówka i spędzanie każdego dnia w innym miejscu, gdzie tu miejsce na byczenie się na plaży? Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #4 Wysłany: 21 Cze 2017 12:28 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 na plaży na przełomie października i listopada może być różnie. Prędzej obstawiałbym imprezy na basenie w Las Vegas. Góra M4R10 Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #5 Wysłany: 21 Cze 2017 17:41 Rejestracja: 14 Lip 2010Posty: 95 kontrol napisał(a):Jeśli to podróż służbowa to rozumiem, ale jeśli jedziesz na wakacje i planujesz pobyt w LA dłużej niż dwa dni, to chyba postradałeś zmysły. Nie przesadzaj. To zależy kto i jakie ma potrzeby, co chce zobaczyć, czy chce tam pobyć na spokojnie czy zobaczyć dane miejsce i jechać dalej. Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #6 Wysłany: 22 Cze 2017 09:35 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 W sumie racja, ale co można zobaczyć w LA? Tam na zwiedzenie wszystkiego, jeden dzień to dużo. Drugi na plaży. Trzeci można na jakiś park rozrywki upchnąć (SixFlags czy Universal), a później to już nie ma co robić. Na plażowanie celowałbym raczej w San Diego, szczególnie o tej porze roku. Dreszcz napisał(a):Wielka prośba do Was o rady, jak zaplanować 16 dni pobytu w Kalifornii, jak wy byście to zrobili, zeby wycisnąć z tej przygody myślałem o pakiecie 8+8 (LAX i SFO), ale to niewielkie jakie masz wymagania? Im bardziej na północ tym bardziej odpada plażowanie. Fajnie jest przejechać się drogą 1 z LA do SF ale tam będzie już chłodno. Z SF masz blisko piękne okolice jeziora Tahoe, ale tam już powinien być śnieg. Jeśli bardziej kręci cię ciepło i plażowanie to odpuść północ (zawsze to powód do powrotu). Jeśli zależy Ci na powolnym zwiedzaniu ja zrobił bym tak. Kilka dni w aglomeracji LA (Santa Barbara, Malibu, Long Beach itd). Później pojechałbym do San Diego. Następnie Las Vegas. Jeśli będziesz w Vegas w tygodniu, a nie w weekend to najlepsze hotele możesz dorwać za ~ 80USD, a najtańsze za 30USD. Możesz tam zrobić sobie bazę wypadową do wielu fajnych atrakcji w okolicy, ale jeśli masz jechać autem (nie z wycieczką z Vegas) i wracać to jest to bardziej męczące niż Dreszcz napisał(a):spędzanie każdego dnia w innym miejscuStany są ogromne, tam nawet do sklepu będziesz jeździł autem. Jeśli chcesz siedzieć w jednym miejscu to tak na prawdę nic nie zobaczysz. Dlatego ja proponowałbym jednak przynajmniej kilka dni poświęcić na takie zwiedzanie i zrobić taką to "must see" tego co trzeba zobaczyć w tej okolicy, a resztę dni poświęcić na leniuchowanie czy to w Vegas czy w LA czy San Diego, jeśli to cie kręci. Góra mikuś Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #7 Wysłany: 26 Cze 2017 08:59 Rejestracja: 24 Lut 2011Posty: 573Loty: 80Kilometry: 171 925 niebieski Kontrol Ty już byłeś w Stanach ? _________________ Góra norman7 Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #8 Wysłany: 26 Cze 2017 09:08 Rejestracja: 30 Maj 2016Posty: 29 dobre rady i warto posłuchać tego co powyżej. Los Angeles jest ciekawe jako opcja na maksymalnie 1-2 dni. Bo tak naprawdę to nic tam nie ma. Plaże - San Diego, przemysł filmowy to kilka godzin, rezydencje gwiazd niedostępne (wysokie płoty i żywopłoty), aleja gwiazd śmieszna z jej ilością gwiazdeczek i śmieci... Więcej w tym magii kina niż prawdziwych... szukaj atrakcji w San Francisco (i okolice), Las Vegas (i wszelkie parki naokoło: Grand Canyon, Bryce, Zion, Arches, Dolina Śmierci). Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #9 Wysłany: 26 Cze 2017 10:46 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 @mikuś Nie byłem jeszcze. W tym roku będę pierwszy raz. ; ) Góra mikuś Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #10 Wysłany: 26 Cze 2017 10:58 Rejestracja: 24 Lut 2011Posty: 573Loty: 80Kilometry: 171 925 niebieski Nie pytałem jakoś złośliwe, ale wydaje mi się, że ja najpierw pojechałbym do LA, zobaczył jak wygląda to wszystko na miejscu, a potem doradzałbym innym, że nic tam nie ma i nie warto wiem, może ja jestem jakiś inny, ale spędziłem w LA 2 dni i pojechałbym jeszcze raz, właśnie na 2 dni _________________ Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #11 Wysłany: 26 Cze 2017 11:56 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 @mikuś wiem, wiem hehPo prostu wzoruje się na relacjach ludzi z forum i wcale nie odradzałem wizyty w LA. Po prostu napisałem, że wydaje mi się, że 16 dni w tym mieście to marnotrawstwo wakacji, a wizyta dłuższa niż dwa-trzy dni to przesada. Sam wybieram się do USA we wrześniu i dokładnie na LA mam zaplanowane 3 dni, w czym jeden to Universal Studios. Góra Anonymous Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #12 Wysłany: 26 Cze 2017 12:32 LA to miasto na 2-3 dni maksymalnie (zakładając, że ten trzeci dzień to Universal lub outlet village;)) Uderzałbym w kierunku LV - chociażby ze względu na ceny noclegów jest to przednia opcja na bazę wypadową w okoliczne parki. Góra M4R10 Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #13 Wysłany: 26 Cze 2017 17:25 Rejestracja: 14 Lip 2010Posty: 95 norman7 napisał(a):dobre rady i warto posłuchać tego co powyżej. Los Angeles jest ciekawe jako opcja na maksymalnie 1-2 dni. Bo tak naprawdę to nic tam nie ma. Plaże - San Diego, przemysł filmowy to kilka godzin, rezydencje gwiazd niedostępne (wysokie płoty i żywopłoty), aleja gwiazd śmieszna z jej ilością gwiazdeczek i śmieci... Więcej w tym magii kina niż prawdziwych... szukaj atrakcji w San Francisco (i okolice), Las Vegas (i wszelkie parki naokoło: Grand Canyon, Bryce, Zion, Arches, Dolina Śmierci).Bez urazy ale dla mnie parki nardowe nie są żadną atrakcją czy kasyna w Las Vegas. Każdy inaczej definiuje słowo 'atrakcja'. Co ciekawego w oglądaniu góry kamieni czy kasyn w których statystyczny Polak nie zagra bo mu przecież szkoda. "Nie byłem ale się wypowiem.". Góra Anonymous Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #14 Wysłany: 26 Cze 2017 17:41 Nie zauważyłem, by ktoś tutaj polecał kasyna jako atrakcję. Owszem, LV to królestwo kiczu, przy którym Doda wymięka i w tym jego urok, ale w wielu kwestiach bije LA na głowę. Chcesz z dnia na dzień udać się na fajny koncert? Musisz udać się do LV, nie do LA. Można wieszać psy na LV, ale od tego atrakcji w LA nie przybędzie - to nadal będzie miasto na 1-2 dni zwiedzania. Góra 77kylo Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #15 Wysłany: 26 Cze 2017 18:29 Rejestracja: 05 Lis 2012Posty: 431Loty: 110Kilometry: 206 690 niebieski Ja lecę w listopadzie (od 18tego-do 25tego) na 7 nadzieję,że wystarczy zeby zobaczyć LA,LV się trochę o być chłodno byle nie po 2 dni na każde miasto plus grand zobaczymy jak wypali. Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #16 Wysłany: 27 Cze 2017 08:20 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 Jeśli między tymi miastami będziesz przemieszczał się samolotem to powinno starczyć czasu na szybkie zobaczenie najważniejszych atrakcji. Góra Dreszcz Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #17 Wysłany: 03 Sie 2017 16:13 Rejestracja: 12 Sty 2016Posty: 20Loty: 56Kilometry: 116 334 Witam wszystkich, dzięki za dużą aktywność Plan wyjazdu mam już opracowany, chętnie się podzielę i czekam na komentarze: LA - Beverly Hills, Griffith Observatory, Venice Beach/Canals, Universal Studios, Rodeo Drive, Long Beach, Disneyland, Hollywood Sign, Dolby Theatre, Hollywood Walk of Fame, mecz Lakers, Malibu, Santa Monica, Santa Barbara) podróż US 101 do SAF, z noclegiem w przydrożnym motelu/ San Francisco (Golden Gate Bridge, Alcatraz, Rejs po Zatoce San Francisco, Pier 39, Lombard Street, Cable Car, Wzgórze Twin Peaks) rano wypożyczenie kampera i podróż do Yosemite National Park, zwiedzanie parku (nocleg w kamperze) - wyjazd kamperem do Doliny Śmierci (6h drogi) -> jazda do Las Vegas - wycieczka nad wielki Kanion, wieczorem start w kierunku Los nocleg miedzy Wielkim Kanionem a Los - zwrot kampera and go to the airport Góra kontrol Temat postu: Re: Los Angeles na 16 dni - plan i jak to zrobić?? #18 Wysłany: 03 Sie 2017 21:31 Rejestracja: 09 Kwi 2017Posty: 383Loty: 22Kilometry: 57 620 Początek ok. Reszta też do zrobienia ale musisz się liczyć, że będzie to tylko zaliczenie atrakcji. Jeśli na prawdę chcesz siedzieć tak długo w miastach i jeśli nie masz zamiaru wracać do USA w najbliższym czasie to pewnie ok. Natomiast ja na Twoim miejscu, jeśli naprawdę miałbym tylko 3-4 dni od SF do LA to zobaczył bym tym razem tylko Tahoe Lake, Yosemite, Park Sekwoji i Dolinę Śmierci, a kiedyś wrócił do Vegas nad Wielki Kanion i resztę bezdroży Utah i Arizony, bo jest tam co zwiedzać. Ogólnie licz się z tym, że w listopadzie np samo przejechanie kamperem z Yosemite do LV zajmie ci pewnie cały dzień. Dolinę Śmierci to zobaczysz może z okna kampera i ewentualnie zatrzymasz się gdzieś zrobić zdjęcie. Vegas też nie pozwiedzasz, bo będziesz już zmęczony, a rano trzeba będzie ruszać nad Wielki Kanion. Chyba, że jest więcej niż jeden kierowca, wtedy taka objazdówka jest jak najbardziej do zrobienia. Ogólnie każdy lubi inne formy zwiedzania i wybiera takie jakie mu pasują. Ja nie neguje. Po prostu uświadamiam Cię jak to mniej więcej będzie wyglądać. Góra
los angeles w 2 dni